Gdy człowiek przerywa zajęcia zewnętrzne, rozmowę z bliźnimi, a zostaje sam, wtedy nawet w rozgwarze ulic wielkiego miasta zaczyna obcować sam ze sobą. Jeśli jest człowiekiem młodym, często myśli o przyszłości; jeśli jest stary, myśli o przeszłości, a jego doświadczenia życiowe szczęśliwe lub nieszczęśliwe każą mu zwykle sądzić bardzo różnie ludzi i zdarzenia.
jeżeli człowiek jest z gruntu egoistą, jego obcowanie wewnętrzne z samym sobą czerpie natchnienie ze zmysłowości lub pychy; myśli o przedmiocie swojej żądzy, swojej zazdrości, a ponieważ znajduje w sobie smutek, stara się uciec przed samym sobą, uzewnętrznić się, rozerwać, aby zapomnieć o pustce i nicości swojego życia.
W tym obcowaniu wewnętrznym egoisty z samym sobą jest pewne, bardzo słabe poznanie siebie i równie niska miłość siebie. Zna on przede wszystkim część zmysłową swojej duszy, która jest wspólna człowiekowi i zwierzęciu, ma więc radości zmysłowe i smutki zmysłowe, zależne od pogody lub niepogody, od dobrych zarobków czy strat; ma pragnienia i obrzydzenia tego samego rodzaju, a gdy go spotykają przeciwności, poddaje się zniecierpliwieniu i gniewowi płynącemu z nieuporządkowanej miłości własnej.
Ale egoista zna słabo część duchową swojej duszy, która jest wspólna człowiekowi i aniołowi. Jeśli nawet wierzy w duchowość duszy i władz wyższych: rozumu i woli, nie żyje w tej sferze duchowej. Nie zna, jeśli tak można powiedzieć, w sposób doświadczalny tej wyższej części swojej duszy i nie miłuje jej dostatecznie. Gdyby ją znał, znalazłby w niej wyobrażenie Boga i zacząłby miłować siebie, nie egoistycznie dla siebie, ale dla Boga. Myśli jego prawie zawsze powracają do tego co w nim niższe, i chociaż często okazuje inteligencję, wielki spryt graniczący nawet z podstępem i przebiegłością, to jednak inteligencja jego zamiast wznosić się, skłania się ciągle ku temu co od niej niższe. Jest ona stworzona, aby kontemplować boga, Prawdę najwyższą, a zatrzymuje się często na błędzie, z uporem broniąc go wszelkimi sposobami. Ktoś powiedział, że jeśli życie nie jest na wysokości myśli, to ostatecznie myśl zejdzie do poziomu życia. Wszystko obniży się, a szlachetne poglądy, niegdyś wyznawane, zanikać będą coraz bardziej.
Obcowanie wewnętrzne egoisty z samym sobą prowadzi w ten sposób do śmierci, więc nie jest życiem wewnętrznym. Jego miłość własna nakłania go do czynienia z siebie ośrodka wszystkiego, do sprowadzania do siebie wszystkiego: osób i rzeczy, a ponieważ jest to niemożliwe, wpada on często w rozczarowanie i zniechęcenie; staje się nieznośnym dla samego siebie i dla innych Ostatecznie zaczyna nienawidzić siebie dlatego, że zanadto chciał siebie miłować, a czasem nienawidzić życia, bo nadmiernie pożądał tego co w nim niższe.
R. Garigou – Lagrange O.P. „Trzy okresy życia wewnętrznego” t I