Miłość i małżeństwo

MIŁOŚĆ

Miłość jest cnotą, która jeszcze bardziej niż sprawiedliwość pozwala człowiekowi wychodzić z granic swojego egoizmu. Wprost przeciwstawia się naszej miłości własnej, która ma źródło w zranieniu naszej natury przez grzech pierworodny. Dlatego też wychowanie do miłości jest sprawą niezwykłej wagi, ale także bardzo trudną. Materializm dzisiejszego świata w znacznym stopniu wypaczył rozumienie miłości. Od kiedy zaprzestano rozróżniania działania woli od podobnych mu aktów zmysłowych, miłość została sprowadzona do tej niższej dziedziny i stała się wyłącznie sprawą uczuć. Przestano dostrzegać różnice pomiędzy miłością uczuciową a duchową. Oczywiście jest niezaprzeczalnym faktem, że obie te sfery są do siebie podobne, a także bardzo często współwystępują i przenikają się wzajemnie. Często jest jednak tak, że człowiek ze względu na wyższą miłość duchową, powinien opanować i aktem woli powstrzymać uczucia zmysłowe, które się w nim budzą. Miłość chrześcijańska nie jest zależna od przeżywanych doznań zmysłowych.

Zarówno nasza wola jak i nasza uczuciowość polegają na ustosunkowaniu się do jakiegoś dobra. Jeśli dobro to jest nieobecne rodzi się w nas pożądanie, pragnienie posiadania czy tęsknota. Kiedy dobro jest dostępne, odnajdujemy je i osiągamy – rodzi się zadowolenie, przyjemność czy radość. Istnieje jednak także taka możliwość, że niezależnie od obecności lub nieobecności jakiegoś dobra pozostajemy do niego w określonym stosunku: upodobania lub niechęci. Dotyczy to np. w dziedzinie zmysłowej naszego upodobania do niektórych potraw. Takie ustosunkowanie się do jakiegoś przedmiotu jest pierwotne i ono ma decydujący wpływ na następujące po nim uczucia i afekty woli. W terminologii tomistycznej nazywa się to miłością upodobania. Zdarza się, że upodobanie nie rodzi żadnego pożądania, ale najczęściej jednak powoduje w człowieku jakieś pragnienie posiadania przedmiotu upodobania, pragnienie połączenia się z nim, co prowadzi do odczuwania zadowolenia i poczucia szczęścia. Nagminne jest dziś rozumienie tego właśnie pożądania jako głównego przejawu miłości, zwłaszcza jeśli myślimy o stosunkach między mężczyzną a kobietą. Takie pożądanie jakiegoś dobra więcej ma wspólnego z cnotą nadziei, która jest właśnie definiowana jako rozwinięcie i utrwalenie tego niemilknącego nigdy w sercu człowieka pożądania pełni szczęścia.

Od miłości pożądania należy odróżnić miłość życzliwości, która nie ma swojego odpowiednika w życiu zmysłowym. Różnica jest tutaj zasadnicza. W miłości pożądania pragniemy jakiegoś przedmiotu, który sobie upodobaliśmy, ze względu na nas samych. Miłość życzliwości polega na tym, że pragniemy jakiegoś dobra dla innego człowieka, który także ma w nim upodobanie. Instynkt macierzyński u zwierząt, choć podobny jest do miłości życzliwej u człowieka jest jednak zdecydowanie przejawem miłości pożądania dobra gatunku, które jest u zwierząt stawiane wyżej niż dobro jednostkowe. Pożądanie zawsze będzie pozostawało najważniejszym motorem działania wszelkich stworzeń. U istot rozumnych powinno ono jednak podlegać czynnikom duchowym, które są zdolne do wyższej miłości czyli do życzliwości i przyjaźni. Miłość uczuciowa jest zawsze tylko miłością pożądania, dlatego tam gdzie człowiek ogranicza się tylko do niej, zawsze będzie pozostawał w kręgu egoizmu i bierności. Nie będzie zdolny do oddania się drugiej osobie. Jest to możliwe tylko tam gdzie duch panuje nad częścią zmysłową. Dopiero gdy człowiek wyjdzie poza swój egoizm jest w stanie stworzyć z drugim człowiekiem relację przyjaźni, która jest najdoskonalszą więzią miłości. Już Arystoteles dostrzegał wartość przyjaźni, która jest niczym innym jak miłością życzliwości, która charakteryzuje się wzajemnością. Widział w niej to co najbardziej wzniosłe w stosunkach międzyludzkich.

Przedmiotem każdej miłości jest zawsze jakieś dobro, do którego się skłaniamy. Miłość upodobania wywoływana jest przez to co wspólne, co w jakiś sposób łączy., albo też to co jedna osoba posiada, a druga chce posiąść. Upodobanie jest więc powodowane albo podobieństwem, albo chęcią dopełnienia. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z porządkiem życzliwości, a w drugim – miłości pożądania. Na dnie każdej miłości leży dążenie do zjednoczenia się w czymś wspólnym. Ta jedność jest w ujęciu św. Tomasza jednocześnie przyczyną miłości, jej istotą, a także jej najważniejszym skutkiem. Czyni z dwojga – jedno. Zjednoczenie w przyjaźni przejawia się coraz głębszym poznaniem i przenikaniem się niejako życia duchowego dwóch osób. Prowadzi to do prawdziwego przywiązania do wartości poznanych w drugiej osobie. Takie przeniknięcie w głąb duszy umiłowanej osoby powoduje zapomnienie o sobie, wyjście z siebie, z czego wprost wypływa gorliwość i troska o sprawy drugiej osoby, jakby były naszymi własnymi.

Przebieg procesu zwanego rozwojem miłości przebiega więc od upodobania, poprzez pożądanie aż do przylgnięcia duchowego, które w najwyższym swym szczycie przybiera formę przyjaźni i zjednoczenia duchowego.

W kontekście rozwoju chrześcijańskiego charakteru należy dużo uwagi poświęcić miłości bliźniego. Nie chodzi tu oczywiście o miłość uczuciową, ale o akt woli, który decyduje aby drugiemu człowiekowi zawsze życzyć dobrze. Zdarzyć się może tak, że uczucia wręcz stoją na przeszkodzie tej wewnętrznej miłości duchowej i próbują się jej przeciwstawić. Cnota miłości pozwala wznosić się ponad takie niechęci, a nawet ponad uczuciową odrazę.

Miłość bliźniego nie może się obejść bez właściwie rozumianej miłości do siebie samego i ma się na niej wzorować (patrz przykazanie miłości). Miłość siebie wymagana przez przykazanie powinna zawsze odnosić się do Boga. Człowiek powinien kochać siebie w Bogu i dla Boga. Ta miłość do siebie powinna wypływać z miłości do Boga, a więc należy siebie kochać jako tego, który do Boga należy i przez niego jest przeznaczony do wiecznej przyjaźni. Niestety w wyniku rozłamu wewnętrznego jaki wprowadził w naszą naturę grzech pierworodny, nieuporządkowana miłość własna (niewłaściwie pojmowana) jest źródłem wszystkich grzechów. Miłość siebie jest zawsze wzorem naszego zachowania wobec bliźnich. Naturalnym następstwem szczerej miłości samego siebie i bliźniego jest pokój i zgoda. Pokój jest poczuciem wewnętrznej jedności i harmonii, a im głębiej miłość zakorzenia się w duszy tym pokój jest większy i bardziej trwały. Człowiek ma odczucie, że uczestniczy w wielkim Bożym porządku. Tutaj mają również swoje źródło pokój i zgoda z innymi ludźmi. To dlatego pogodzenie się z drugim człowiekiem jest koniecznym warunkiem pogodzenia się z Bogiem. Miłość, jeśli wzrasta w duszy leczy wszelkie urazy i jest głównym elementem prawdziwego przebaczenia. W stosunkach z innymi ludźmi należy przede wszystkim szukać tego co łączy. „Różnice zdań, sądów i poglądów są sprawą rozumu, zaś zgodny nastrój, który miłość utrzymuje w duszy należy do dziedziny woli i nakłada na nas zobowiązanie, aby i tym, z którymi nas zapatrywania dzielą, nie przestawać życzyć dobra i umieć współżyć z nimi w pokoju.” Wymaga to jednak zachowania czujności, aby nic nie przeszkadzało temu promieniowaniu pokoju wewnętrznego na zewnątrz. Pierwszym nakazem miłości jest to, aby nikomu źle nie życzyć i nie szkodzić, ale nie można na tym poprzestać. Należy w sobie pielęgnować uczynność, uprzejmość, łagodność, wyrozumiałość i usłużność. Trzeba wykorzystywać każdą okazję aby jakieś dobro bliźniemu wyświadczać. Na co dzień zdarza się każdemu człowiekowi wiele okazji, aby świadczyć drobne usługi innej osobie., a wykorzystanie tych okazji jest właśnie ćwiczeniem się w czynnej miłości bliźniego. Budujemy w sobie w ten sposób postawę liczenia się z innymi ludźmi. Taka postawa skłania nas do zastanowienia się nad potrzebami, nastrojami i pragnieniami innej osoby. Budujemy w ten sposób to, co dziś nazywa się empatią, a co nie jest wyłącznie wrodzoną wrażliwością. Postawa taka prowadzi do liczenia się ze słabościami innych ludzi, z ich ułomnościami, co wiąże się z tolerancją – cierpliwym znoszeniem cudzych wad i błędów. Czasem zdarza się, że nie mamy okazji do wyświadczenia bliźniemu jakiejś szczególnej przysługi, ale zawsze można okazywać miłość zwykłą uprzejmością.

Ważnym przejawem miłości bliźniego jest miłosierdzie, polegające na usunięciu jakiegoś zła, które zagraża bliźniemu. Jest to związane ze współcierpieniem z dolegliwościami i niedomaganiami drugiego człowieka. Współczucie często powoduje poruszenie w niższych władzach zmysłowych, co jest odczuwane jako uczucie litości. Jest ono pomocne jako motywacja do działania, jakim w tym wypadku ma być spieszenie z pomocą wszystkim ciepiącym. Wchodzą tu w grę wszelkie potrzeby ciała, związane z głodem, zimnem, potrzebą schronienia, z leczeniem, ale nie należy zapominać także o uczynkach miłosiernych względem duszy. Zawsze obowiązuje zasada, że głodnego w pierwszej kolejności należy nakarmić a dopiero potem pouczyć.

Tym co stanowi dużą przeszkodę w budowaniu postawy miłości są głęboko zakorzenione wady i wykroczenia przeciw miłości Boga i bliźniego. Polegają one na lekceważeniu praw i potrzeb drugiego człowieka i najczęściej spowodowane są przerośniętą miłością własną. Z tego wynikają nienawiść, zawiść, zazdrość, które to wady gdy głęboko wrosną w osobowość człowieka oddalają go bardzo od miłości. Chociaż często w życiu spotykamy się z ludźmi którzy posiadają wiele wad i bywają nam przeciwni albo niechętni, to nie należy im odpowiadać złem na zło. Każdy człowiek jest dzieckiem Bożym i jako taki zasługuje na naszą miłość. Oczywiście mamy prawo odczuwać nienawiść do zła, które dostrzegamy w drugim człowieku, ale nie może się to przekładać na ogólne nastawienie do samego człowieka, a tym bardziej na życzenie mu zła. Nad takimi postawami trzeba bardzo usilnie pracować, bo są one źródłem grzechu śmiertelnego. Człowiek który nienawidzi drugiego człowieka jest jakby zabójcą, bo grzech jaki popełnia się względem bliźniego jest najcięższym z możliwych grzechów, nawet jeśli jest tylko wewnętrzny. Do nienawiści bliźniego często prowadzi inna wada główna jaką jest zawiść, kiedy to człowiek nie potrafi radować się z powodzenia innych ludzi, a przeciwnie odczuwa pewnego rodzaju smutek, gdy bliźniemu się coś udaje. Często zawiść bywa związana z zazdrością, która z kolei jest pragnieniem posiadania tego co ktoś inny posiada. Zazdrość jednak nie jest tak jak zawiść zawsze złą. Może być czasem źródłem zdrowej rywalizacji i motywacją do współzawodnictwa i rozwoju, w zależności od tego jakiego dobra dotyczy. Zawiść jest czymś zupełnie różnym od zazdrości i znacznie gorszym. Nie polega ona na pragnieniu posiadania czegoś, ale na pragnieniu, aby ktoś inny tego nie posiadał. Jest to najbardziej radykalne przeciwieństwo miłosierdzia.

W samowychowaniu w aspekcie cnoty miłości najważniejsze będzie zrozumienie jej istoty i odróżnienie tej głębokiej życzliwości woli od miłości uczuciowej, przejawiającej się w odczuwaniu sympatii i przyrodzonego przywiązania. Praca nad sobą powinna się skoncentrować na pełnieniu rożnych dzieł miłosierdzia, nawet najdrobniejszych, począwszy od pomocy materialnej poprzez pociechę i poradę, aż po modlitwę, gdy inne działania są niemożliwe. Pełniąc codziennie nawet drobne dzieła miłosierdzia przyzwyczajamy się do czynienia dobra innym ludziom. Należy też pamiętać o uprzejmości w życiu codziennym i życzliwym odnoszeniu się do wszystkich, chociaż w stosunku do niektórych może to być naprawdę trudne. Kształtujemy jednak naszą wolę, a to wymaga przełamywania się i działania wbrew przyrodzonym niechęciom. Często się zdarza, że braki w uprzejmości czy usłużności nie wynikają z braku miłości bliźniego, ale są wynikiem nieumiejętności jej okazywania na zewnątrz. Czasem przyczyna tkwi w nadmiernej nieśmiałości lub braku pewności siebie wynikającej z lęku przed oceną przez innych. Niektórzy wymagają w tym względzie wysilonej pracy w przełamywaniu własnych skłonności, a inni potrzebują aby ktoś ich odpowiednio pouczył i zmotywował do działania. Szczególnie pomocne jest oddziaływanie własnym przykładem lub powoływanie się na przykłady innych ludzi..

Aby zwalczać i zapobiegać rozwijaniu się zawiści warto wykorzystywać wszelkie okazje do zdrowego współzawodnictwa. Nieocenioną rolę odgrywają tu zajęcia sportowe, zwłaszcza sporty zespołowe. Należy nacisk kłaść na szlachetne współzawodnictwo we wszystkim, co można uznać za dobre. Taki ideał rycerskości, zwłaszcza u młodych ludzi znajduje uznanie, młodzież wbrew pozorom w swoich poszukiwaniach drogi życiowej dużą wagę przywiązuje do ideałów, nawet jeśli niemodnie jest dziś o tym mówić. Takie podejście do rywalizacji będzie wymagało w pierwszej kolejności opanowania wszelkich oznak niezadowolenia w przypadku porażki i wypracowania postawy życzliwości wobec wygranego. Należy więc hamować w sobie te uczucia naturalnej niechęci do przeciwnika. Z czasem taka praca wykonywana przy każdej okazji spowoduje, że postawa życzliwości do rywali stanie się czymś naturalnym i oczywistym. Szczególnej pielęgnacji wymagają związki o charakterze koleżeństwa i przyjaźni, nie można ich zaniedbywać, ale należy swoim działaniem podtrzymywać wzajemną życzliwość, występować zawsze w obronie osób nam bliskich czy znajomych. Dbanie relacje wzajemne, nawet przez drobne akty sympatii czy wzajemnej pomocy jest podstawą trwałych więzi, w tym także małżeńskich.

ŻYCIE W MALŻEŃSTWIE

Właściwe rozumienie czym jest miłość i umiejętne odróżnienie uczuciowych i zmysłowych przeżyć od duchowych aktów woli, jest niezbędne, aby zrozumieć ogromną wartość jaką przedstawia małżeństwo. Błędy w tym rozumieniu w sposób oczywisty doprowadzają dziś do rozpadu rodzin i utraty poczucia bezpieczeństwa przez dzieci, co skutkuje ich utrudnionym rozwojem zarówno poznawczym jak i emocjonalnym i moralnym. Powszechny w dzisiejszej umysłowości indywidualizm ogranicza prawdziwe zrozumienie doniosłości małżeństwa i poczucie odpowiedzialności za wybranie takiej drogi życia. Coraz więcej młodych ludzi wybiera samotne życie lub wolne związki, zasklepiając się w swoim egoizmie i zatrzymując na drodze rozwoju miłości na samym jej początku. Małżeństwo traktuje się dziś jak sprawę przede wszystkim indywidualną, pomijając jej podstawowy kontekst społeczny lub zupełnie go nie doceniając. „Jeśli się wstąpiło w związki małżeńskie przede wszystkim dla siebie, to szuka się w nich najpierw tego, co najsilniej pociąga, tzn. rozkoszy zmysłowych, a gdy się ich nie ma dosyć, szuka się ich poza małżeństwem.” Kiedy w małżeństwie pojawia się więcej obowiązków i trudów związanych z narodzeniem dzieci, pojawia się chęć zerwania tych więzów, które stają się bardzo uciążliwe. Skutkuje to rosnącą liczbą rozwodów, nawet wśród ludzi, którzy deklarują się jako katolicy. Najważniejszym obok indywidualizmu i egoizmu powodem takiego stanu rzeczy jest błąd w myśleniu o małżeństwie. Błąd ten polega na założeniu, że małżeństwo jest ustanowione przede wszystkim dla celów indywidualnych. Tymczasem jest zupełnie inaczej i małżeństwo służy przede wszystkim celom społecznym. Na tej podstawie budowana jest cała nauka chrześcijańska o małżeństwie. Św. Tomasz zauważał, że jeżeli staniemy na stanowisku indywidualistycznym, to w żaden sposób nie będziemy mogli dowieść że tak zwana wolna miłość jest grzechem. I rzeczywiście jeśli dwie osoby wolne decydują się na wspólne życie, nie ma tu wykroczenia przeciw drugiej osobie, nikt nikogo nie krzywdzi. Na takich nieformalnych związkach traci społeczeństwo. Wolna miłość jest grzechem przeciwko całej społeczności. Celem bowiem nadrzędnym małżeństwa nie jest osobiste zadowolenie i zaspokajanie własnych potrzeb, ale zrodzenie i wychowanie potomstwa. Wzajemna pomoc i zaspokojenie pożądliwości znajduje się dopiero na drugim miejscu. Konieczność zachowania wierności, jedności i nierozerwalności małżeństwa wynika właśnie z tego założenia.

Wszelkie grzechy z jakimi spotykamy się w kontekście małżeństwa, są wykroczeniem przeciw prawom natury i zagrażają bezpośrednio śmiercią społeczeństwa. Zarówno nieformalne, niezobowiązujące związki, jak i homoseksualizm, antykoncepcja, aborcja są nie tylko osobistymi grzechami ale także wykroczeniami przeciw całej społeczności. Nie liczenie się z tym prowadzi do powolnego upadku moralnego jednostek, ale przede wszystkim hamuje rozwój całych narodów. Bez rodziny opartej na trwałym małżeństwie żadna ludzka społeczność nie jest w stanie się długo utrzymać. Trwałość małżeństwa jest ściśle związana z wychowywaniem dzieci, które jest rozłożone w czasie i bardzo dla rodziców wymagające. Prawa rozwojowe zakładają, że dziecko potrzebuje opieki obojga rodziców, a więc sama natura ludzka wymaga, aby związek rodziców trwał tak długo aż proces wychowania wszystkich dzieci w rodzinie nie zostanie zakończony. Nierozerwalność małżeńska ma więc uzasadnienie naturalne i nic dziwnego, że przekonanie o nierozerwalności małżeństwa towarzyszyło ludzkości od zawsze. Dopiero w czasach nowożytnych na skutek rewolucyjnych przemian związanych z reformacją i rewolucją francuską zaczęto do prawodawstwa poszczególnych państw wprowadzać możliwość rozwodów.

Nie należy w tym kontekście zapominać o doniosłej roli cnoty czystości, która jest nierozerwalnie związana z silnym charakterem i pozwala na kontrolowanie zmysłowych pożądań, zarówno w okresie przed jak i w trakcie małżeństwa. „Im bardziej człowiek jest ugruntowany w cnocie czystości tym bardziej nabiera hartu woli, który i na inne dziedziny promieniuje i daje mu coraz więcej mocy ducha”. Utrzymanie czystości wymaga bowiem przezwyciężania wielu trudności i pokus, co bez pomocy łaski Bożej jest bardzo trudne, jeżeli nie niemożliwe. Nie możemy jednak hołdować poglądom lansowanym przez psychologię współczesną od Freuda począwszy, że opanowanie popędu w dziedzinie płciowości jest dla człowieka niemożliwe albo, że takie próby prowadzą do zaburzeń i uszczerbku na zdrowiu. Takie myślenie bardzo ogranicza człowieka i sprowadza jego seksualność do instynktu i czystej fizjologii. Opanowanie popędu płciowego zwane cnotą czystości jest jak najbardziej możliwe i ważne również w małżeństwie. Bywają we wspólnym życiu różne okresy, jak choroby, okres połogu, kiedy wstrzemięźliwość jest konieczna. Ale także poza tymi okresami ważne jest, aby nie wysuwać w małżeństwie na plan pierwszy swoich własnych potrzeb i realizować je kosztem drugiej osoby.
Małżeństwo jest rodzajem umowy i jako takie musi być dobrowolną decyzją każdej ze stron. Umowa dotyczy wspólnego życia i wspólnego wychowania potomstwa i ma charakter umowy publicznej.

Nierozerwalność tej umowy jest podstawowym jej warunkiem, a z nim oczywiście łączą się wierność i uczciwość. Umowa małżeńska nie jest tylko uzależniona od widzimisię jednostek, ale ma wymiar społeczny i w interesie każdego dobrze zorganizowanego społeczeństwa jest trwała rodzina oparta na nierozerwalnym związku kobiety i mężczyzny. Wszelkie zmiany w tym względzie czy to rozwody czy tzw. małżeństwa homoseksualne, zagrażają utrzymaniu ładu społecznego. Nierozerwalność małżeńska wynika wprost z najważniejszego celu małżeństwa jakim jest nie tylko zrodzenie potomstwa, ale także wychowanie, czyli zapewnienie takich warunków, aby zoptymalizować jego rozwój fizyczny, umysłowy i moralny.

Dopiero drugim celem małżeństwa jest wzajemna pomoc i zaspokojenie pożądliwości, a obszar ten obejmuje zarówno dziedzinę duchową jak i zmysłową. Miłość małżeńska powinna być trwała i dawać oparcie w życiu obojgu małżonkom, a dodatkowo promieniować na dzieci, dając im poczucie bezpieczeństwa. Aby jednak miłość mogła spełniać takie warunki musi się wznieść ponad tylko same odczucia zmysłowe. Powinna nabierać cech przyjaźni duchowej, pełnej gotowości do poświęcenia na rzecz ukochanej osoby. Dlatego też młodzi małżonkowie powinni od pierwszych dni swojego pożycia rozpocząć trudny proces wychowawczy, dostosowując wzajemnie do siebie swoje charaktery, często rezygnując z własnych przyzwyczajeń i przywiązań, jeżeli dobro związku tego wymaga. Już od pierwszego dnia po ślubie trzeba tak urządzić swoje wspólne życie, najlepiej jeszcze zanim pojawią się na świecie dzieci, aby nie było potrzeby go później reformować. Bez tego świadomego wysiłku, nie będzie możliwe zrealizowanie tego drugiego celu małżeństwa, jakim jest wzajemna pomoc w trudach życia. Oczywiście nie można zupełnie pomijać zmysłowej strony pożycia małżeńskiego. Bez fizycznego pociągu trudno jest stworzyć trwałe i zgodne małżeństwo, nigdy nie należy jednak przesadzać z naciskiem na zaspokajanie potrzeb seksualnych, pamiętając, że nie one są najważniejsze. Pożycie fizyczne jest więc elementem nie tylko realizującym pierwszy cel małżeństwa jakim jest zrodzenie potomstwa, ale także jest niezbędne do realizacji celu drugiego jakim jest wzajemna pomoc i zaspokajanie pożądliwości. Praca nad budowaniem dobrego związku jest bardzo trudna i wymaga wielu wyrzeczeń ze strony obojga małżonków, ale tym trudnościom przychodzi z pomocą łaska sakramentalna. Trzeba tylko sobie ten fakt na co dzień uświadamiać aby móc skutecznie z łaską współdziałać. Małżeństwo sakramentalne jest umową szczególną, podczas której obie strony decydują się na przyjęcie ofiary wzajemnie sobie uczynionej. Wtedy oboje stają się jednym. Podczas zawierania sakramentu otrzymują specjalne łaski, które mają im dopomóc w wypełnieniu wszystkich obowiązków stanu małżeńskiego. O tej nadprzyrodzonej stronie małżeństwa dziś bardzo łatwo zapominamy udaremniając przyjęcie Bożej pomocy. „Kto liczy się zawsze w pożyciu małżeńskim z wymaganiami sprawiedliwości Bożej – ten znajdzie w nim na pewno wiele szczęścia i radości, które Bóg doń przydał. Kto natomiast szukać w nim będzie przede wszystkim własnego szczęściarz zapomnieniem o Królestwie Bożym i jego sprawiedliwości, tego spotka wkrótce zawód, i nie tylko szczęścia nie znajdzie, ale i innym go nie przyniesie: ani towarzyszce życia ani zrodzonym z nią dzieciom. Taki będzie się pierwszy domagał zmian prawa małżeńskiego, łudząc się, że to instytucja małżeńska jest winna nieszczęściom i zawodom, jakie go spotkały, a nie on sam”.

Należy pamiętać, że prawdziwie szczęśliwe małżeństwo nigdy nie jest dziełem przypadku, zawsze wymaga wytężonej pracy, wielu ustępstw, cierpliwości i głębokiej wyrozumiałości. Wymaga też zbudowania silnej więzi miłości pomiędzy małżonkami, a także współpracy z Bożą łaską. Trud ten należy podejmować świadomie, pamiętając że podstawą zawsze jest praca nad sobą i zanim zaczniemy zmieniać drugą osobę, zawsze musimy przyjrzeć się własnym niedoskonałościom i podjąć wysiłek do zmiany. Praca nad związkiem jest trudna i wymaga wytrwałości, ale może także dawać wiele satysfakcji i zadowolenia. Jak wykazują badania, szczęście małżeńskie i rodzinne zawsze było i jest nadal przez ludzi uważane za najistotniejszy element satysfakcji życiowej.

Anna Wasiukiewicz