Święty Bazyli Wielki głosi, że doskonałość człowieka polega na przypisywaniu wszystkich rzeczy Bogu – małych i wielkich, a dodatkowo na zgadzaniu się we wszystkim z Jego wolą. Taka postawa jest oddaniem się w ręce Boże, tak jak glina poddaje się garncarzowi, aby mógł z niej uczynić co zechce. Dzięki temu człowiek pozbywa się nieuporządkowanych namiętności i złych skłonności. Najważniejszym środkiem do osiągnięcia takiego stanu jest umartwienie. Dziś już niechętnie mówi się o ascezie, o wyrzeczeniu, o umartwianiu zmysłów. Zapominamy, że to ważny i skuteczny środek do tego, aby się nauczyć panować nad emocjami, nie ulegać wahaniom nastojów, podejmować dobre roztropne decyzje. Człowiek umartwiony to ten, który nie przywiązuje się w sposób nadmierny do żadnych rzeczy tego świata, ale we wszystkim jest gotowy szukać woli Bożej i ją wypełniać. Przyjmuje wszystko co mu się przydarza jako pochodzące z ręki Bożej.
Zgadzanie się z wolą Bożą jest największym możliwym szczęściem jakie człowiek może osiągnąć tu na ziemi. Jest źródłem wewnętrznego pokoju i radości. Człowiek nie doznaje niepokoju i zamieszania związanego z różnymi wydarzeniami jakie na drodze spotyka, niezależnie od tego czy są przyjemne czy trudne. Zgadzanie się z wolą Bożą to przekonanie, że wszystko co nas spotyka pochodzi od dobrego Ojca, który zawsze działa dla naszego dobra, nawet jeżeli trudno nam zrozumieć dlaczego dopuszcza te czy inne doświadczenia. Sami często możemy się przekonać po czasie, jak bardzo potrzebne nam były przeszkody, których wolelibyśmy uniknąć, a które Bóg na naszej drodze postawił. Zaufanie Jego Opatrzności stanowi największe źródło wewnętrznego spokoju i równowagi.
Człowiek, który całe swoje przywiązanie i całą nadzieję pokłada w dobrach doczesnych nie może osiągnąć prawdziwego i trwałego pokoju. Życie człowieka na ziemi podlega ciągłym zmianom, jeżeli ktoś płynie z prądem tych zmian to jest od nich zależny. To zmienne warunki rządzą jego życiem. Nie sposób jest uzyskać trwałego poczucia bezpieczeństw tam, gdzie nieustanie narażeni jesteśmy na utratę tego do czego jesteśmy przywiązani, tego co kochamy. Powstaje wtedy lęk który sprawia, że przyszłość jest trudnym wyzwaniem. Ten lęk przed stratą dotyczy tego na czym nam zależy najbardziej, a więc utraty zdrowia, pracy, dobytku, śmierci swojej lub bliskich osób, samotności. Nieprzewidywalność wydarzeń powoduje brak poczucia bezpieczeństwa i wzrost lęku. Lęk z kolei, zaciemnia rozum i nie pozwala realnie spojrzeć na rzeczywistość. Lekarstwem na taki stan jest całkowite zaufanie Bogu i poddanie się Jego woli – nieprzywiązywanie się zbytnie do tego co zmienne i niepewne, a co utraciwszy będziemy bardzo cierpieć. Św. Augustyn mówił, że kiedy miłujemy to, co przeciw naszej woli możemy utracić, musimy wiele cierpieć kiedy to utracimy. Im większa ta miłość tym większa będzie boleść. Tylko Bóg jest wieczny i niezmienny, tylko Jego utracić nie możemy (chyba że taka będzie nasza wola). Jeżeli naszą miłość ku Niemu skierujemy, będziemy trwać w pokoju i radości, niezależnie od zmieniających się warunków życia i trudnych, bolesnych doświadczeń na zewnątrz. Mówił św. Augustyn: stworzyłeś nas dla siebie i niespokojne jest serce nasze póki nie odpocznie w Tobie. Wszystko co daje nam świat jest niedostateczne i nie jest w stanie zaspokoić i nasycić duszy. Nawet starożytni filozofowie zdawali sobie z tego sprawę, że musi istnieć coś więcej, jakieś szczęście, które jest trwałe i może zaspokoić pragnienia człowieka. Człowiek miota się w poszukiwaniu zaspokojenia różnych swoich potrzeb ale nigdy nie czuje się do końca syty.
Zgadzanie się z wolą Bożą jest ważnym i skutecznym lekarstwem na to co dziś można nazwać natrętnymi myślami, a kiedyś słusznie określane było mianem pokus. Szatan nie ustaje w kuszeniu nas na różne sposoby i jednym z jego sztandarowych sposobów jest wzbudzanie myśli, pytań, niepokojów. Co by było, gdybyś zrobił to czy tamto, co by powiedział ten czy tamten, co byś powiedział w takiej sytuacji, co się może wydarzyć, czy można temu zapobiec?. Te i wiele innych pytań pojawia się w głowie w postaci natrętnych myśli, najczęściej z silnym ładunkiem emocjonalnym, w postaci niepokoju, obawy, poczucia bezradności. Te pokusy są przedstawiane w taki sposób, żeby zawsze niezależnie od tego w jaki sposób się im przyjrzymy, wzbudzały niepokój i zamieszanie i abyśmy nie potrafili znaleźć rozwiązania (lęk zaciemnia rozum). Jedynym rozsądnym wyjściem z takiej sytuacji jest nie podejmowanie dialogu. Całkowite odcięcie się od pokusy, odwrócenie uwagi od niechcianych myśli. Każda próba dialogu zawsze skończy się dla nas niepowodzeniem. Lęk będzie rósł i rósł aż w końcu zacznie rządzić naszym życiem. Nie dialogujmy z pokusą, nie dajmy się wciągać w tą nieuczciwą grę. Zwracajmy myśli do Boga w aktach strzelistych i prośmy o pomoc z Nieba. Zgadzając się z wolą Bożą łatwiej będzie nam pokonać trudności, budując swoją nadzieję na Tym, który wie co robi- nawet, a może właśnie szczególnie wtedy gdy nas boleśnie doświadcza. Róbmy ze swej strony to co możliwe, walczmy odważnie z pokusami, a resztę powierzmy Temu, który przyjdzie nam z pomocą gdy mu całkowicie zaufamy.