Coaching to z definicji- narzędzie rozwoju osobistego i zawodowego. Można go używać w różnych sferach życia, takich jak edukacja, biznes, sport czy życie osobiste, do osiągnięcia różnych celów: od zarządzania stresem i poprawy umiejętności interpersonalnych po osiąganie sukcesu w karierze lub realizowanie marzeń. Coraz częściej możemy spotkać się z określeniem coaching katolicki. Spróbujmy odpowiedzieć sobie na pytanie – czy coaching ze swoimi założeniami może być katolicki?
Coaching cele i założenia
Podstawowym celem coachingu jest wsparcie osoby w realizacji jej celów, odkrycie i wykorzystanie własnych mocnych stron oraz rozwijanie umiejętności i potencjału.
Podczas sesji coachingowych coach zadaje pytania, słucha uważnie i wspiera klienta w znalezieniu odpowiedzi i rozwiązania problemów. Nie udziela gotowych rozwiązań, ale pomaga klientowi odkryć własne możliwości i podejścia do sytuacji. Coach nie jest mentorem ani doradcą. Nie musi być też specjalnie mądry czy doświadczony. Nie dostarcza konkretnych wskazówek ani nie narzuca swoich rozwiązań.
W założeniu coaching to także narzędzie, które ma pomagać w radzeniu sobie z trudnościami i problemami, zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Ma pomagać zwiększyć pewność siebie, pokonać lęki i wątpliwości oraz przekroczyć własne granice. Ma także pomagać w zarządzaniu czasem, planowaniu i podejmowaniu decyzji.
Coaching pochodzi od pogańskich wierzeń?
Metody stosowane w coachingu często odwołują się do wizualizacji, pracy z wyobraźnią, medytacji i technik oddechowych. Mało kto wie, że współczesny zachodni coaching wywodzi się ze starej filozofii pogańskiej- Huny.
Huna to system przekonań i praktyk rozwoju osobistego, mających swoje korzenie na Hawajach. Nazwa „Huna” pochodzi z języka hawajskiego i oznacza „tajemnicę”. Huna opiera się na przekonaniu, że wszyscy ludzie mają wewnętrzne siły, które mogą wykorzystać do osiągnięcia sukcesu, szczęścia i wewnętrznego spełnienia.
Huna skupia się na harmonii i równowadze między ciałem, umysłem i duchem. Zawiera różne techniki, takie jak wizualizacje, afirmacje, praca z energią czy medytacja, które mają na celu uświadomienie i wykorzystanie wewnętrznych zasobów.
Huna jest również często związana z tzw. Ho’oponopono, co oznacza „naprawienie błędów” w języku hawajskim. To technika rozwiązywania konfliktów i uzdrawiania stosunków poprzez przebaczenie i głęboką empatię.
Huna jest także znana z zastosowania w biznesie, nauczaniu, terapii i innych dziedzinach. Wielu ludzi uważa ją za skuteczną metodę do osiągnięcia sukcesu i rozwoju na wielu płaszczyznach życia.
Coaching Katolicki, czy to w ogóle ma sens?
W dzisiejszych czasach wiele osób szuka sposobów na rozwój osobisty, osiągnięcie sukcesu zawodowego i zrealizowanie swoich marzeń. Jednak coraz więcej osób odczuwa również potrzebę duchowego rozwoju oraz poszukuje głębszego sensu życia. W odpowiedzi na te potrzeby powstał coaching chrześcijański, który integruje Hunę i psychologię rozwoju osobistego z wartościami i naukami chrześcijaństwa, ale nic nie ma wspólnego z nauczaniem Kościoła Katolickiego. Opiera się bowiem w dużej mierze na założeniach protestanckiej teologii sukcesu.
Teologia sukcesu jest to przekonanie, że sukces materialny, zdrowie i szczęście są dowodem na łaskę Bożą i dowodem na osobiste umiejętności i starania. Wierzy się, że Bóg nagradza ludzi za ich wiarę i poświęcenie, czego wynikiem jest osiągnięcie sukcesu w różnych dziedzinach życia, takich jak kariera, finanse czy związki. Teologia sukcesu często podkreśla także, że stanowi to obowiązek dla wierzących, aby dążyli do osiągania sukcesu i bogactwa, jako dowód ich wiary.
W coachingu chrześcijańskim kluczową rolę odgrywa modlitwa i duchowe wsparcie. Coach i klient wspólnie modlą się o mądrość, siłę i pokój, aby móc pokonać trudności i osiągnąć zamierzone cele. Modlitwa staje się siłą napędową, która ma umacniać klienta na duchowym i emocjonalnym poziomie.
Niebezpieczeństwo katolickiego coachingu
Co jednak, gdy mimo modlitwy i zaangażowania oczekiwane sukcesy nie przychodzą? Czy nie stwarza się wrażenia że nie potrafimy się modlić, że Bóg nas opuścił, że nie zasługujemy na Jego Łaskę? Czy przesadne skupienie na dobrach doczesnych i osiągnięciu sukcesu nie oddala od celu nadrzędnego jakim jest zbawienie? Czy skupienie na doczesnych dobrach nie powoduje nadmiernego przywiązania do nich? Czy w Piśmie Świętym nie czytamy że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? (Jakuba 4;3-10) Czy cierpienie doczesne nie powinno nas zbliżać do Boga i budować postawę zaufania i wdzięczności, zamiast zniechęcać i oddalać od tego co najważniejsze czyli zbawienia? Szukajmy więc przede wszystkim Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie nam dodane.
Jak katolik może pracować nad sobą w zgodzie z wiarą i nauczaniem Kościoła?
Prawdziwie katolicka postawa względem rozwoju osobistego zawiera się w pismach świętych, którzy doskonale wiedzieli, że nie sposób rozwijać się, nie pracując nad charakterem, że unikając grzechu i kształtując cnoty możemy iść drogą do doskonałości. Św. Alfons Maria Liguori, święta Teresa z Avila, św. Ignacy Loyola i wielu innych autorów, podają w swoich pismach prawdziwie chrześcijańskie metody wzrastania. Mając tak bogate tradycje nie musimy zwracać się do wymyślonych przez ludzi metod, których skuteczność jest wątpliwa, a które odwodzić nas mogą od prawdy i stanowić zagrożenie dla wiary katolickiej.