Jak radzić sobie z niepokojem? – radzi św Franciszek Salezy

Niepokój jest największym złem, jakie może przydarzyć się duszy, wyjąwszy grzech. Bo jak bunty i niepokoje wewnętrzne niszczą państwa i zabierają im siły do skutecznej obrony przed nieprzyjacielem zewnętrznym, tak nasze serce, zatrwożone i zaniepokojone w samym sobie, traci siły potrzebne do zachowania cnót nabytych, a zarazem i możność przeciwstawienia się nieprzyjacielowi, który właśnie wtedy na wszelkie sposoby usiłuje, jak to mówią, w mętnej wodzie ryby łowić.

Niepokój pochodzi z nieumiarkowanej żądzy pozbycia się doznawanego zła lub nabycia spodziewanego dobra. A jednak nic bardziej nie pogarsza zła i nie oddala bardziej dobra, jak właśnie niepokój i pośpiech. Ptaszki zaplątują się w sidłach i w sieci przez to, że gdy w nie wpadną, zamiast się z nich pomału wydobywać, szarpią się i trzepocą, a przez to coraz się bardziej wikłają.

Gdy więc poczujesz żądzę pozbycia się jakiegoś zła albo dostąpienia czego dobrego, przede wszystkim uspokój swój umysł, sąd i wolę, a potem szukaj możliwości spełnienia swego pożądania zwolna i ostrożnie, dochodząc do tego najwłaściwszymi sposobami. Kiedy mówię: z wolna nie ma to znaczyć, że masz się starać o pozbycie zła niedbale, lecz bez zbytniego pośpiechu, bez trwogi i bez niepokoju. Inaczej bowiem osiągnąć pożądany skutek, wszystko popsujesz i jeszcze się bardziej zawikłasz.

Dusza moja zawżdy w rękach moich o Panie! I nie zapomniałem zakonu Twego – woła król Dawid. Wglądaj w swoją duszę kilka razy dziennie, a przynajmniej rano i wieczorem, żeby widzieć, czy jest ona w twoich rękach, to jest, czy nie wykradła ci jej jakaś namiętność lub jakiś niepokój. Zwróć uwagę na to, czy twoje serce jest na twój rozkaz, czy też może wymknęło ci się z rąk, by się oddać jakiemuś nieuporządkowanemu uczuciu miłości, zemsty, zazdrości, pożądliwości, obawy, znudzenia, czy rozradowania. A jeżeli gdzieś odbiegło, to przede wszystkim przywołaj je przed obecność Boską, oddając wszystkie jego uczucia i pożądania pod posłuszeństwo i kierunek świętej woli Bożej. Bo jak ci, co boją się stracić jakąś drogocenną rzecz, trzymają ją zaciśniętą w ręku, tak i my, idąc za przykładem króla Dawida, powinniśmy zawsze wołać: O, Boże mój, dusza moja jest w niebezpieczeństwie i dlatego trzymam ją zawsze w mym ręku i dzięki temu nie zapomniałem Twojego świętego prawa.

Nie pozwalaj, żeby cię niepokoiły twoje pożądania, chociażby były one najdrobniejsze i nic nie znaczące, bo gdyby za nimi przyszły wielkie i znaczące, zastałyby twoje serce już przygotowane do nieporządku i trwożnego niepokoju.

Gdy tylko poczujesz zbliżanie się niepokoju, polecaj się Bogu i postanawiaj nie zrobić nic z tego, czego by pragnęło twoje pożądanie, dopóki twoja niespokojność zupełnie nie minie, chyba że sprawy tej odłożyć nie można, wtedy bowiem powolnym i spokojnym wysiłkiem należy powstrzymać pęd pożądania, studząc je i miarkując, na ile jest się w stanie. Potem dopiero przystępuj do działania – nie według twej żądzy, lecz według roztropności.

Jeśli możesz odkryć swój niepokój przewodnikowi twej duszy, a przynajmniej zaufanemu i poważnemu przyjacielowi, bądź pewny, że zaraz się on ukoi, odkrycie bólu serca, wywiera bowiem w duszy taki sam skutek, jak puszczenie krwi w ciele trawionym gorączką. Jest to lek nad lekami. Święty król Ludwik dał swemu synowi taką radę: Jeżeli masz w sercu niepokój, odkryj go natychmiast spowiednikowi lub przyjacielowi, a lżej ci będzie na sercu bo się umocnisz na duchu”.

Franciszek Salezy – „Filotea czyli droga do życia pobożnego” Warszawa 2001, str. 303-306