Jak przekonać współczesnego człowieka , zanurzonego po uszy w materializmie obecnego świata, że posiada duszę? Czym w ogóle jest dusza? To zagadnienie, tak interesujące dla filozofów starożytności i średniowiecza, dziś wydaje się być zupełnie pomijane i traktowane jak relikt zamierzchłej przeszłości.
Przeszłość zaś, zwłaszcza w dziedzinie myśli ludzkiej, nie jest już traktowana jak skarbnica mądrości, z której rozsądnie byłoby korzystać, ale jak składzik nikomu nieprzydatnych przemyśleń i dociekań. Ile to razy, na co dzień spotykamy się z lekceważącym uśmieszkiem, gdy próbujemy się odwoływać do myśli filozoficznej starożytności lub średniowiecza i próbujemy mówić o duszy, o cnotach, o prawdzie. Średniowiecze stało się synonimem obciachu, wstecznictwa, całkowitym przeciwieństwem postępu. A to właśnie postęp dziś rządzi światem, w dodatku postęp dość wąsko rozumiany jako rozwój technologiczny. Bo czy można nazwać postępem dzisiejszą sztukę współczesną, nowoczesne trendy w architekturze, czy postępowe światopoglądy oparte na negowaniu tego co piękne i dobre.
Współczesna psychologia wpisuje się w ten schemat, jest powierzchowna, płytka, materialistyczna, nastawiona wyłącznie na doraźną ulgę w cierpieniu i na hedonistyczny samorozwój. Jest oparta na wizji człowieka, który jest sumą popędów, doświadczeń, emocji i potrzeb. Psychologia XXI wieku wciąż oddycha Freudem, oddycha oświeceniową wizją człowieka, a przecież nie uznaje się tego za wstecznictwo i obciach. Chociaż tak wiele nowych koncepcji pojawia się w psychologii, to ze świecą szukać takich które odwoływałyby się do istnienia duszy. Psychologia na przekór swojej nazwie, stała się wiedzą bez duszy. Żaden poważny i szanujący się psycholog nie odwołuje się do istnienia w człowieku czegoś co jest niematerialne, nikt nie odważyłby się na mówienie o istnieniu rzeczywistości nadprzyrodzonej i jej oddziaływaniu na życie człowieka. W najlepszym razie takie poglądy należy uznać za osobisty światopogląd psychologa, który powinien schować do kieszeni, kiedy wychodzi do pracy, bo przecież z naukowością nie ma to nic wspólnego.
Naukowość jest dziś największym autorytetem. Naukowe zaś może być tylko to co jest poprawne politycznie, zgodne z obowiązującymi regułami postępowego myślenia. Badania , które nie spełniają tego kryterium, choćby były najbardziej rzetelne i poprawne metodologicznie, za naukowe nie mogą być uznane i graniczy z cudem opublikowanie ich w jakimś liczącym się czasopiśmie naukowym. Trudno więc spodziewać się, naukowych traktatów o duszy, w każdym razie poza wydziałami teologicznymi, a już z pewnością nie na psychologii. W świecie, który jest do gruntu przesiąknięty materializmem, który odrzucił Boga jako Stwórcę i Pana wszechświata, który wolał uznać absurdalne założenia teorii ewolucji, aby Boga wykluczyć z naukowych rozważań, nikt takich dociekań nie prowadzi. Dzisiejsza psychologia obejmuje zasięgiem swoich zainteresowań zaledwie fragment ludzkiej rzeczywistości, interesują ją zachowania, emocje, motywacje, przeżycia wewnętrzne. Jest praktyczna i nastawiona na użyteczność – teoretycznie na pomoc człowiekowi w jego problemach. Ale czy rzeczywiście można pomóc nie rozumiejąc prawdziwego celu ludzkiego życia, patrząc na ludzką istotę wyłącznie w kontekście przemijających, doczesnych problemów? Czy można sprowadzić człowieka do biologii? Czy można całe bogactwo wewnętrznych i duchowych przeżyć sprowadzić do działania układu nerwowego, hormonów i neuroprzekaźników? Czy pozbawiając człowieka duszy nie pozbawiamy go również możliwości efektywnej pomocy mu w jego problemach?
Czy w ogóle można mówić o psychologii bez zrozumienia kim jest człowiek? Czy można zrozumieć człowieka bez zrozumienia czym jest dusza ludzka i jaki jest jej związek z ciałem.
To właśnie powinno być najważniejszym i pierwszym zadaniem prawdziwej psychologii, takiej która jest nastawiona na pomaganie, a nie na wyszukiwanie problemów, ani na stosowanie leczenia przeciwbólowego, ale przede wszystkim na poznanie prawdy o człowieku. Trudno jest jednak mówić o prawdzie i być zrozumianym w świecie, który odrzucił Boga – jej podstawowe kryterium.
Ustaliliśmy więc, że nie można zrozumieć człowieka bez pojęcia duszy i nie można prawdziwie poznać kim jest człowiek bez odwołania do Boga.
Poznanie samego siebie nie jest tylko powierzchowną oceną swoich mocnych i słabych stron, jest gruntowną analizą – stanięciem w prawdzie, czasem bardzo bolesne i trudne, ale konieczne aby zrozumieć siebie i otaczającą rzeczywistość, aby odnaleźć zasadę swojego istnienia i prawdziwego celu życia, aby nauczyć się tak swoim życiem kierować aby wypełnić to do czego zostaliśmy przeznaczeni. Jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że nie musimy błądzić po ścieżkach ciągle nowych , a czasem wykluczających się wzajemnie. Mamy azymut, punkt odniesienia, który jest trwały i niezmienny. Co więcej mamy przez wieki wypracowane przez wielu świętych, drogi rozwoju. Nie potrzebujemy przerabiać na chrześcijański użytek metod stosowanych w psychologii, które często mają korzenie pogańskie i okultystyczne. Nie potrzebujemy „12 kroków”, aby żyć pełnią chrześcijańskiego życia, nie potrzebujemy spowiedników wykształconych na psychologicznych fakultetach. Nie potrzebujemy głębokich analiz i grzebania się w traumach z dzieciństwa, ani tego by nam ktoś, nazywający się autorytetem, mówił jak powinno wyglądać nasze myślenie o sobie. Trzeba tylko odnaleźć Prawdę, a Prawda z pewnością nas wyzwoli. Z naszych lęków, nawracających natrętnych myśli, obniżonego nastroju i emocjonalnego pogubienia.
Pierwszym i najważniejszym zadaniem katolickiego podejścia do psychologii będzie zrozumienie kim jest człowiek. Aby dobrze to wyjaśnić będziemy się odwoływać do myśli św. Tomasza z Akwinu, którego nauczanie o człowieku jest zadziwiająco aktualne i niezwykle trafne w swojej dociekliwości. Święty Tomasz miał to szczęście, że żył w epoce, która nie ograniczała jego myślenia i rozważań wyłącznie do tego co użyteczne i sprawdzalne doświadczalne, jak to dziś jest powszechne w nauce. Patrzył więc na rzeczywistość bez ograniczeń, a kierując się rozumem i wiarą jednocześnie, nie odrzucał żadnych możliwych źródeł wiedzy. Filozofia św. Tomasza jako system zamknięty, obejmujący całość dociekań o rzeczywistości, została uznana za oficjalną filozofię Kościoła Katolickiego, a kiedy modernizm zaczął szerzyć się w Kościele była przez papieży uznawana za najważniejszą broń w walce z błędami. Prawda o człowieku zawarta w myśli Tomasza, jest uniwersalna, ponadczasowa i dlatego każdy katolik poważnie traktujący swoją wiarę i całe swoje życie powinien choć trochę czasu poświęcić na jej zgłębienie. To co najważniejsze w kontekście naszych rozważań to pojęcie niematerialnej, nieśmiertelnej duszy i jej związku z ciałem.
Święty Tomasz za Arystotelesem (uznawanym przez wielu ojcem psychologii), uznaje że człowiek składa się z duszy i ciała nierozłącznie ze sobą związanych podczas życia człowieka na ziemi. Ta ścisła zależność wynika z tego że dusza jest formą ciała. Dusza nie jest materialna, jest substancją duchową, a więc czymś istotowo różnym od materialnego ciała. Dusza nie składa się z części, nie jest też nigdzie w ciele umiejscowiona, ani w sercu, ani w mózgu jak możemy potocznie myśleć. Jest cała obecna w całym człowieku. Trudno jest to zrozumieć dzisiejszemu człowiekowi, przesiąkniętemu do gruntu materializmem i kultem nauk biologicznych, który z metafizyką nie spotkał się nawet przez przypadek. Zaufajmy jednak Tomaszowi, który zdecydowanie wiedział co mówi.
Ponieważ dusza nasza nie jest materią a duchem nie może umrzeć, a więc po śmierci ciała nadal żyje w oczekiwaniu na zmartwychwstanie ciał w dniu ostatecznym. Człowiek bowiem z samej swojej natury potrzebuje zarówno duszy jak i ciała. Dusza będąc niematerialna nie może podlegać śmierci bo śmierć oznacza rozpad na części, taki, że całość przestaje pełnić już swoją funkcję. Dusza nie składa się z żadnych części więc umrzeć nie może. Z tego wynika, że jest nieśmiertelna, a to powoduje dalsze bardzo brzemienne w skutki konsekwencje. To pokazuje, że to dusza powinna być najważniejszym obiektem naszych zabiegów, że skupianie się wyłącznie na tym co cielesne jest krótkowzrocznością, która może mieć tragiczne skutki. Człowiek jest dlatego istotą wyjątkową że oprócz ciała posiada właśnie duchową, niematerialną i nieśmiertelną duszę, która jest przeznaczona do wiecznej szczęśliwości z Bogiem.
Jak możemy naszą duszę poznać? Ponieważ jest ona niedostępna naszemu poznaniu zmysłowemu możemy ją poznawać poprzez jej działanie, obserwując samych siebie i wewnętrzne procesy jakie w nas zachodzą. Święty Tomasz za dwie władze duszy uznał rozum i wolę. Przynależą one ściśle do duszy i są tym co wyróżnia nas w całym świecie stworzeń. Zwierzęta posiadają bowiem uczucia czy pamięć, ale nie są w stanie myśleć w taki sposób jak człowiek, nie potrafią tworzyć pojęć abstrakcyjnych. Są zamknięte w tym co cielesne i ściśle związane z przystosowaniem do życia w świecie materialnym. Człowiek różni się od zwierząt nie tylko w sposób ilościowy, ale jakościowy. Jest wyjątkiem w świecie materialnym, bo posiada duszę. Człowiek jest wyjątkowy, mimo że współczesne poglądy często zrównują go ze zwierzętami, to tej wyjątkowości i wynikającej z niej godności nikt nie może człowiekowi odebrać. To właśnie rozum i wolna wola (władze duszy) są tym co nadaje godność człowiekowi. Im mniej człowiek korzysta ze swojego rozumu, im bardziej jego wola jest zniewolona przez grzech, przez potrzeby codzienne i przylgnięcie wyłącznie do spraw tego świata, tym bardziej upodabnia się do zwierzęcia, a jego rozum pozostaje uśpiony i nie wykorzystuje swoich możliwości. Zwierzęta też mają uczucia, odczuwają strach, przywiązanie, złość i inne emocje, ale nie mając wolnej woli kierują się wyłącznie instynktem, a ich działanie jest zdeterminowane czynnikami zewnętrznymi, reagują zależnie od okoliczności. Człowiek ma znacznie więcej możliwości działania a jego wybory są efektem działania wolnej woli. Zaślepienie rozumu i woli ma konsekwencje w postaci złych wyborów, które rzutują na całe nasze życie.
Ogromnym błędem, obarczonym poważnymi konsekwencjami była koncepcja Freuda, który rozum i wolę w człowieku podporządkował uczuciom i innym czynnikom pozaracjonalnym. Freud odwrócił naturalny porządek i uznał, że świadomość ma pełnić rolę służebną względem tego co nieświadome, a więc rozum ma podlegać instynktom, uczuciom, potrzebom. Człowiek w tym ujęciu nie jest panem samego siebie, a jego wyborami kierują czynniki wewnętrzne, niezależne od niego (nieświadome). Jeżeli nie ma wolnej woli i to nie rozum pełni rolę nadrzędną to właściwie jesteśmy tylko trochę lepiej rozwiniętymi zwierzętami, które w toku ewolucji rozwinęły sobie świadomość.
Ewolucjonizm obecny w każdej dziedzinie ludzkiej aktywności, zatruł prawdę nie tylko o pochodzeniu człowieka, ale także o jego naturze, jego celach i dążeniach. Takie podejście zwalnia człowieka z odpowiedzialności za swoje decyzje i za całe życie, stwarza też pole do manipulacji, co skrzętnie zostało wykorzystane w inżynierii społecznej do kontrolowania całych społeczeństw. Wtłacza także jednostki w pewien schemat myślenia, będąc jednocześnie źródłem nerwic, depresji i realnego pogubienia wielu ludzi w dzisiejszej rzeczywistości. Trzeba więc koniecznie powrócić do klasycznego rozumienia człowieka i uznania go za istotę wolną, odpowiedzialną i przede wszystkim rozumną, jeżeli chcemy się wyrwać z tego zaklętego koła samonapędzających się problemów, których bez sprawnego działania rozumu nie damy rady rozwiązać.
Rozum to nie jest efekt działania naszego układu nerwowego, myślenie nie jest wynikiem elektrycznej ani biochemicznej działalności mózgu, myśl ludzka nie przynależy do porządku ciała ale do porządku ducha. Możemy monitorować nasze emocje, odczucia i wszystko to co dotyczy naszego ciała, ale myśl pozostaje wyłączną własnością każdego z nas, przejawem działania nieśmiertelnej duszy. Człowiek zawsze był skłonny wyobrażać sobie działanie umysłu i było to często związane z rozwojem technologicznym. W czasach akweduktów wyobrażano sobie ludzkie myślenie jako przepływ płynów w organizmie, w dobie elektryczności jako przepływ impulsów elektrycznych , dziś myślimy że umysł człowieka działa jak komputer. Ludzki umysł nie działa jak komputer. Ludzka świadomość jest efektem działania nie ciała lecz duszy. Pozostajemy świadomi samych siebie niezależnie od tego czy jesteśmy dziećmi czy dorosłymi. Mimo nieustannej wymiany komórek w organizmie jesteśmy tym samym sobą od poczęcia aż do śmierci. Mamy tę świadomość że to ja byłem kiedyś dzieckiem i ja ten sam kiedyś będę starcem, ale to ciągle była jest i będzie ta sama osoba. Świadomość siebie, swoich pragnień dążeń celów, umiejętność myślenia strategicznego i elastycznego dostosowania swojego działania do zmieniających się warunków są domeną człowieka i one stanowią o jego wyższości i kompetencjach do czynienia sobie ziemi poddanej.
Anna Wasiukiewicz