Ograniczenia i błędy współczesnej psychologii

REDUKCJONIZM

 Victor Frankl, znany psycholog ze szkoły wiedeńskiej, twórca logoterapii i psychologii egzystencjalnej, jako jeden z niewielu dostrzegał we współczesnej psychologii i psychoterapii błąd redukcjonizmu. Podawał bardzo sugestywny  przykład z postrzeganiem szklanki. Cień szklanki rzutowany na płaszczyznę, może przybierać albo kształt koła, albo prostokąta, w zależności od tego jak  umieścimy źródło światła. Ale przecież szklanka nie jest tylko kołem ani tylko prostokątem. Patrząc na nią tak redukcjonistycznie, nie dostrzegamy jej całej istoty i całej pełni, co prowadzi do odejścia od prawdy o niej i  stworzenie zupełnie błędnego jej obrazu. Podobnie jest z obrazem człowieka, jaki leży u podstaw teorii psychologicznych. Jeżeli nie uwzględnimy wszystkich istotnych wymiarów człowieczeństwa i nie dostrzeżemy w człowieku jedności psycho- fizyczno- duchowej, to uzyskamy obraz fałszywy, mający niewiele wspólnego z rzeczywistością. Budowane na takiej wizji człowieka koncepcje, jako z gruntu fałszywe, nie mogą być pomocne w odnajdywaniu prawdy o człowieku i nie mogą stanowić dla niego odpowiedniej pomocy.

Redukcjonizm obecny w psychologii ma swoje korzenie w oświeceniowych koncepcjach filozoficznych. W epoce Renesansu rozpoczął się proces zmian w myśleniu o człowieku i w rozumieniu istoty jego egzystencji. Zanegowano dotychczasowy dorobek naukowy i filozoficzny, ulegając złudzeniu osiągnięcia dziejowej dojrzałości ludzkiej myśli, co spowodowało, że uznano dawniejsze czasy za okres ciemności i pozbawiono wartości osiągnięcia wielu pokoleń . Odrzucono, niepodważalne do tej pory prawdy, takie jak zależność człowieka od Boga i związany z tym cel jego istnienia, jego przeznaczenie do wiecznego zjednoczenia z Bogiem. Porzucono także prawdę o nieśmiertelności duszy i zakwestionowano jej charakter substancjalny, a także wolną wolę. Wszystko to wyrosło na gruncie pragnienia przekształcenia człowieka w Boga. W efekcie jednak „skończyło się na tym , że człowieka przekształcono w wyżej rozwinięte zwierzę lub nawet wiązkę wrażeń.”[1]

Źródeł redukcjonizmu współczesnej psychologii można doszukiwać się w dualizmie kartezjańskim. Kartezjusz, głosząc radykalny dualizm, zaprzeczył teoriom Arystotelesa i myślicieli średniowiecznych, o ścisłym zjednoczeniu duszy i ciała. Takie myślenie spowodowało rozbicie filozofii na dwa nurty: materialistyczny i spirytualistyczny. W psychologii zdecydowanie bardziej dominujący okazał się nurt materialistyczny, sprowadzający człowieka do  funkcji jego ciała, do działania układu nerwowego i hormonalnego. Zredukowano człowieka do struktur materialnych, biologicznych. Sprowadzono życie ludzkie do realizacji potrzeb, uznano jako motywy działania mieszaninę uwarunkowań genetycznych, popędów, instynktów . Zamknięcie człowieka w sferze materialnej spowodowało, że ważne stało się tylko to co przyjemne albo użyteczne. Człowiek stracił poczucie realności istnienia rzeczywistości nadprzyrodzonej, a religia została sprowadzona do faktu społecznego albo psychologicznego.

Tak zwana naukowa psychologia powstawała na fali pozytywistycznego zachwytu nauką opartą na badaniach empirycznych. Wartościowe mogło być tylko to co sprawdzalne doświadczalnie. Wzorem wszelkiej wiedzy stały się nauki przyrodnicze, jako najbardziej rzetelne i obiektywne. Wiedza zdobywana w laboratorium miała być lepsza, bardziej pewna i pozbawiona błędu subiektywnej oceny. „Jednakże to samo podejście, które owocuje tak wielką płodnością w naukach przyrodniczych, jest śmiertelną trucizną na terenie nauk humanistycznych i prowadzi w sposób nieunikniony do powierzchowności, zaciemniania rzeczywistości i pseudonauki”[2] Niechęć do metafizyki i filozofii i przekonanie, ze tylko nauki szczegółowe – pozytywne, mogą wyrażać prawdę doprowadziło do odrzucenia introspekcji, samoobserwacji w badaniu ludzkiej psychiki. Psychologia widząc człowieka jednostronnie pozbawiła się całej gamy wartościowych danych i możliwości zbliżenia się do prawdy.

Błąd redukcjonizmu nie pozwala dostrzec całości tego co istotne, bo nie uwzględnia wymiaru duchowego. Prawda o człowieku to coś więcej niż tylko suma wiedzy jaką dysponują nauki szczegółowe. Bez odniesienia do metafizyki, do pojęcia duszy i zrozumienia jej działania, psychologia pozostanie na zawsze tylko zbiorem danych, mniej lub bardziej istotnych. Użyteczność takiej dyscypliny naukowej staje pod znakiem zapytania, ponieważ nie uwzględnia wszystkich czynników oddziałujących na decyzje i zachowania człowieka i nie umie dać odpowiedzi na pytanie kim jest człowiek w rzeczywistości, jaki jest cel i sens jego istnienia. Zaprzeczenie istnieniu duszy substancjalnej stanowi zasadniczy problem i ograniczenie dzisiejszej psychologii.. Materializm, wszechobecny w psychologii, zakłada, że dusza nie jest odrębnym bytem duchowym, ale sprowadza się do czynności psychicznych, które są sumą przeżyć wewnętrznych,  wynikiem dobrze zorganizowanej materii. Uznaje więc w uproszczeniu, że psychika jest niczym innym jak wytworem materii organicznej – mózgu.

Konsekwencją takiego redukcjonistycznego podejścia jest całkowite zafałszowanie prawdy o człowieku i utrudnienie mu realizacji najważniejszego celu w życiu jakim jest zbawienie. Człowiek nie jest w stanie prawidłowo odczytać swojej „instrukcji obsługi”. Dlatego jest coraz bardziej słaby, uzależniony od własnych potrzeb i popędów, ma znacznie ograniczone poczucie kontroli, a co za tym idzie, zostaje pozbawiony odpowiedzialności za swoje działania. Taki człowiek, którego jedynym celem w życiu i jego szczęściem jest zaspokajanie potrzeb i zadowolenie z tego wynikające, jest świetnym materiałem do wszelkich manipulacji. Można mu wmówić wszystko, odwołując się do jego najniższych instynktów. Wizja człowieka skupionego na sobie i swoich potrzebach, niestałego w swoich poglądach i nie umiejącego podejmować samodzielnych decyzji, a także zaprzeczenie istnieniu  niezmiennej , stałej natury ludzkiej przyczyniła się do rozwoju różnorodnych technik wpływu i manipulacji.

Bez przyjęcia istnienia duszy jako podmiotu aktów psychicznych trudno jest wyjaśnić ich zaistnienie, gdyż musiałyby one zawdzięczać same sobie swoje istnienie. Mózg i układ nerwowy jest niezbędnym warunkiem do zaistnienia procesów psychicznych ale nie znaczy to że jest ich przyczyną. Nasza jaźń jest trwała i ciągła, trwa pomimo wymiany komórek w mózgu, pomimo starzenia się organizmu i przeżywania różnych stanów emocjonalnych. Pomimo wielu zmian mamy wciąż świadomość swojej jaźni. Pozostajemy tym samym sobą, niezależnie czy jesteśmy dziećmi czy dorosłymi. Dzieje się tak dlatego, że istnieje trwałe podłoże wspólne dla wszystkich naszych przeżyć i zjawisk psychicznych – niematerialna dusza, która jest rzeczywistością zupełnie odrębną od ciała, choć ściśle z nim złączoną i współzależną. Dusza i ciało to dwie różne rzeczywistości. „ To co się z ciała narodziło jest ciałem, a to co się z Ducha narodziło jest duchem”( J 3,6) Psychologia racjonalna, oparta na chrześcijańskiej antropologii,  pozbawiona wady redukcjonizmu potrafi wyjaśnić to, co współczesna psychologia beztrosko odrzuciła jako zbędny balast, który nie pasował do nowej wizji człowieka. 

„Żeby się doskonale rozwijać, człowiek musi być wolnym, a wolnym jest wtedy, gdy myśli i czuje po katolicku, czyli nie zasklepia się w wąskich, krzywych uliczkach swego „ja”, nie zawęża swojego horyzontu duchowego do względnych granic człowieka, lecz żyje pełnią życia zawartą w kościele”[3]

DETERMINIZM

Ponieważ metafizyka okazała się dla współczesnej nauki nie do zaakceptowania, siłą rzeczy musiało ulec zniekształceniu pojęcie ludzkiej wolności. Wolność przestała być rozumiana jako uznanie lub odrzucenie obiektywnie istniejących, niezmiennych wartości, stała się tworzeniem własnej moralności. Spotykamy się z tym problemem już  w filozofii Kanta, który wolność pojmował jako niezależność od nikogo, tylko od samego siebie. Było to konsekwencją rozumienia osoby jako bytu, który jest celem sam dla siebie. Pojmowanie wolności jako niezależności od nikogo, związane jest ściśle z osłabieniem roli rozumu jako czynnika determinującego ludzką wolność. Odrzucając istnienie niematerialnej duszy, będącej przyczyną naszego życia psychicznego, psychologia musiała, siłą rzeczy, odrzucić także nadrzędną rolę rozumu i woli, które tradycyjnie pojmowane były jako władze duszy. Sprowadzono wolność do prądów emancypacji, buntu przeciw tradycji i odchodzenia od zastanych norm i zasad ludzkiego działania. Wiązało się to z odrzuceniem Boga jako najwyższego prawodawcy. Kiedy Nietzsche ogłaszał śmierć Boga i tworzył swoją ideę nadczłowieka uznał, że człowiek jest już na tyle dojrzały, że sam może decydować o tym co dobre a co złe. Wyzwolony od Boga i Jego prawa człowiek może tworzyć własne prawa. Nie ma już racjonalności tylko kaprysy woli, czyli samowola. Człowiek tak rozumiany, jest samą wolnością i dlatego może istnieć poza prawdą, dobrem i złem. Sartre uznał, że absolutna wolność wyzwala człowieka od Boga, a jeśli Boga nie ma, to wszystko jest dozwolone.

Psychologia nie wyrosła w próżni, była dzieckiem swoich czasów, w których dominował ateizm, materializm, fałszywy humanizm, a człowiek stawiany był w centrum zainteresowań. 

We współczesnej psychologii determinizm jest obecny w większości koncepcji. Freud uznał, że każde działanie człowieka jest zdeterminowane czynnikami wewnętrznymi, najczęściej nieuświadomionymi. Te czynniki są pozaracjonalne i obejmują całą gamę popędów, instynktów, wrodzonych skłonności, nieuświadomionych konfliktów wewnętrznych. Człowiek jest więc całkowicie zdeterminowany wewnętrznie i niejako zależny od własnej podświadomości. Osłabiając rolę rozumu, jednocześnie Freud zanegował istnienie wolnej woli w człowieku, tym samym ograniczając jego odpowiedzialność. Psychoanaliza była systemem terapeutycznym uwalniającym człowieka od poczucia winy, bez potrzeby odwoływania się do Boga i religii. W założeniach swojego twórcy miała z czasem zastąpić człowiekowi religię, która była postrzegana jako rodzaj społecznej nerwicy.

Skrajny determinizm widoczny jest także w psychologii behawioralnej. Behawioryści uznali że wszelkie działania człowieka są uzależnione wyłącznie od czynników zewnętrznych. Człowiek rozumiany jako wyżej rozwinięte zwierzę i obowiązują go takie same prawa rozwoju. Polegają one głównie na procesie uczenia się . John Watson zaprzeczył istnieniu podmiotu psychicznego i danych świadomości, bo pojmował psychikę w uproszczeniu  jako zespół bodźców i reakcji. W jego rozumieniu świadomość nie istnieje realnie, a myślenie jest tylko „cichym mówieniem”, którego uczymy się analogicznie do nauki mowy. Uczucia z kolei są tylko efektem przemian biochemicznych w organizmie, a więc należą do dziedziny fizjologii. Czynności psychiczne można więc sprowadzić do biologii. Każde zachowanie człowieka podobnie jak zachowania zwierząt należy rozpatrywać jako silnie zdeterminowane zewnętrznie i zależne od środowiska. Działanie ludzkie jest tylko reakcją, odpowiedzią na bodźce zewnętrzne. Nie może być więc mowy o wolności czy odpowiedzialności.

Determinizm, czy to wewnętrzny jak w psychoanalizie, czy zewnętrzny jak behawioryzmie, prowadzi to takich samych wniosków. Ogranicza ludzką wolność i staje się doskonałym narzędziem do pozbywania się poczucia winy, stąd popularność tych nurtów w psychoterapii.

Takie pojmowanie wolności ma bardzo poważne skutki zarówno w życiu jednostek jak i w życiu społecznym, o czym możemy się przekonać obserwując kondycję moralną współczesnego świata. Zaprzeczenie istnieniu niematerialnej duszy, której władzami są rozum i  wola doprowadziło do rewolucji w myśleniu o człowieku. Negacja racjonalności (Nietzsche, Freud) spowodowała przekonanie, że człowiek nie jest autorem swoich działań, że jego zachowania są biologicznie zdeterminowane. Odrzucenie racjonalności pociąga za sobą negację wolności, a to prowadzi do ograniczenia odpowiedzialności.

FAŁSZYWY HUMANIZM

Nie tylko determinizm jest źródłem fałszywego rozumienia ludzkiej wolności.

Psychologowie humanistyczni, choć chcieli zerwać z redukcjonizmem i determinizmem psychoanalizy i behawioryzmu, i tak zdecydowanie opowiedzieli się za takim rozumieniem wolności, które zakłada całkowitą możliwość decydowania o sobie samym. Przyczyną tego był niewłaściwie rozumiany humanizm. Człowiek został podniesiony do rangi Boga, więc naturalną konsekwencją takiego myślenia, było prawo do ustalania i decydowania o tym co dobre, a co złe. W praktyce wiązało się to z całkowitym odrzuceniem norm i nakazów związanych z religią czy tradycyjną moralnością.  Psychologowie humanistyczni uznawali, że każdy człowiek powinien być sam dla siebie sędzią i sam wyznaczać sobie zasady, a nie kierować się narzuconymi w dzieciństwie nakazami. Religia i rodzina, przekazujące chrześcijańskie wartości były dla psychologów humanistycznych źródłem opresji, od których należało ludzkość uwolnić.  I rzeczywiście różnymi sposobami próbowano tego dokonać, np. poprzez szerzenie liberalnego światopoglądu, popieranie wczesnej edukacji seksualnej, aborcji, rozwodów i seksualnej wolności. Psychologowie humanistyczni występowali przeciw tradycyjnej moralności i przeciw rodzinie, bo priorytetem był źle pojęty rozwój jednostki i jej samorealizacja.  Carl Rogers uznał sumienie za największe ograniczenie człowieka i skierował całą swoją uwagę na pozbawianie ludzi sumienia i wyzwalanie ich z niewoli moralności. Carl Rogers wraz z Abrahamem Maslow’em stworzyli program nazywany „ustalaniem wartości”, który wprowadzany był do amerykańskich szkół i uczelni i uczył jak zostać autorem własnej, indywidualnej moralności. Tak pojęty humanizm, jako ubóstwienie człowieka i przyznanie mu prawa do decydowania o tym co dobre a co złe, nie mógł pozostać bez poważnych konsekwencji.


[1]Hildebrand „Koń Trojański w mieście Boga” Warszawa – Ząbki 2006 (str. 35)

[2]Tamże (str 164)

[3]J. Pastuszka „Rola Kościoła w kształtowaniu światopoglądu”, Lublin 1930 (str 23)